Lew testuje Miejsca

Papugarnia

Autor:
opublikowano
19 kwietnia 2018

Przepis na papuganię jest prosty: zbierz papugi, wpuść je do woliery, a ludziom pozwól karmić. Koncept wydaje się w pierwszej chwili ciekawy, a nawet edukacyjny, ale przy bliższym poznaniu coś tu skrzeczy. Natura amazońska na wyciągnięcie ręki, choć tę rękę karmiącą chce czasem odgryźć.

Papugarnia we Wrocławu. Ary dotyka tylko pracownik.

W poszukiwaniu ciepła i przygód 20 km od domu, a nie 20000 km, trafiliśmy do papugarni we Wrocławiu na ulicy Ruskiej. Przedsmak tego, co może się wydarzyć, zwiastował, jak Anioł Maryi, nagi tors jednego z gości, który właśnie wyszedł z woliery… Papugi odcięły mu po prostu guziki od eleganckiej koszuli. Zostaliśmy ostrzeżeni także przez obsługę, że papugi mogą dobrać się do złota, sznurowadeł i wszystkiego, co wystaje. A co tam idziemy! No i wrzask!

Co Cię czeka w Papugarni

Papugi drą swoje małe gardła w niebogłosy. Nie każdy wytrzyma ten krzyk. Córka naszych przyjaciół wystraszyła się na wejściu i koniec obcowania z papugami nastąpił jeszcze w progu. Weszliśmy.. a tu od razu papuzi desant! Po kilku sekundach zmasowanego nalotu jedna zielona wylądowała mi na plecach i zrobiła momentalnie sążnistą kupę na biały sweter ku uciesze Oli, bo kupa na swetrze taty była fajniejsza od samych papug. Ale ochłonęliśmy, przyzwyczailiśmy się do nalotów i zaczęliśmy karmienie.

Zasada 1:

nie bierz eleganckich ciuchów. Dzioby i ostre pazury robią dziury w rzeczach jak biurowy dziurkacz.

Zasada 2:

papugi karmi się ziarenkami, które dostaje się na wejściu w pakiecie z biletem. Trzeba wysypać trochę na rękę, wyciągnąć ją z nadzieją, że ptaszysko skusi się na porcję. Papugi zwykle biorą pokarm delikatnie, ale lubią też złapać za palca i uszczypnąć znienacka. Trzeba liczyć się, że zaboli. Ola płakała … Inne ugryzione dzieci też.

Papuga chwilę potem naśladowała jej płacz, a właściwie darcie, bo Ola wyła. Nikt nie lubi jak coś go gryzie. Dorosły zagryzie zęby, ale dziecko nie. Czy można winić ptaki? Nie – taka już ich natura. Papugi to inteligentne, piękne, ale czasem wredne pół dzikie zwierzaki. Obecność ludzi podnieca je, a nieograniczony dostępu do pokarmu sprawia, że dostają małpiego rozumu – nie obrażając małp. Na piętrze były wielkie Ary, ale te dotykała już tylko opiekunka. Ola chciała już wyjść. Ja też.

Papugarnia – czy warto?

Natura, ta amazońska była na wyciągnięcie ręki, no ale tę rękę chce czasem odgryźć. Generalnie przeżycie ciekawe, choć czułem jakieś zażenowanie wychodząc z tego miejsca. Do tego mam spore wątpliwości odnośnie zdrowia papug, bo setki osób odwiedzających wolierę każdego dnia to potencjalni nosiciele chorób. Niekontrolowane karmienie… Nie tyle odbija się papugom czkawką, co sadłem i rozepchnięciem ptasich żołądków. Po wszystkim zadałem sobie pytanie trochę jak coach: czego uczy mnie i moje dziecko to miejsce? No…, że półdzikie zwierze to nie maskotka, że tak naprawdę edukacji nie było tam wcale, a jedynie tania, jarmarczna rozrywka bez poszanowania zwierząt.

Wrocław ul. Ruska 62/63
Czynne codziennie 10.00 -19.00

TAGS
WPISY POWIĄZANE

DODAJ KOMENTARZ

Paweł Kempa
Polska

Pamiętam jak marzyłem, żeby zobaczyć lwy w Nogongoro. Moimi idolami z dzieciństwa byli Tony Halik i Sir David Attenborough. Wodziłem palcem po mapach zapewne tak, jak oni. Zostałem dziennikarzem z żyłką podróżniczą. Współpracuję z National Geographic Traveler. Przez 5 lat tworzyłem w Men’s Health dział „Wyzwania”, a sporty ekstremalne testowałem na własnej skórze. Lubię ostrą kuchnię tajską, norweskie lodowce i zapach afrykańskiego buszu o poranku. Z żoną i rocznym dzieckiem ruszyłem przez Indonezję, Malezję i Tajlandię, gdzie zostałem zainfekowany nieuleczalnym wirusem podróżowania we troje. Pewnego dnia spojrzałem prosto w oczy lwicy w Ngorongoro.

O blogu

Na blogu Tu są lwy ruszasz ze mną w podróż. Zamieściłem tu przygody, patenty, opisałem miejsca i wyzwania, których doświadczyłem na własnej skórze. Bo każdy ma swój Everest i każdy ma swoje „lwy” do odkrycia – czasem za płotem, czasem na końcu świata. Nazwa Tu są lwy nawiązuje do łacińskiego zapisu „Hic sunt leones”. W ten sposób oznaczano na antycznych mapach tereny dzikie, nieznane kartografom. Tą odkrytą wiedzą, ale – co najważniejsze – emocjami dzielę się tu z Tobą.

Lwy polują na zdjęcia
Lwy polecają: